poniedziałek, 30 listopada 2009

koniec świata

Nastąpiła dezawulacja pisma. Tekstu, Treści. Nieodwracalnie. Świat nigdy już nie będzie taki, jak był. (Szczególnie porusza mnie odkrywczość tego ostatniego spostrzeżenia)

czwartek, 12 listopada 2009

Robi się krzywdę całemu narodowi, a jeżeli nie chcemy używać tej kategorii to równie dobrze można mówić o wszystkich Polakach, czy nawet "wszystkich ludziach którzy są skazani wyrokiem losu na bycie poddawanymi socjalizacji w Polsce, na polskich współcześnie obowiązujących warunkach". Tylko to wyrażenie trochę przy długie jest, nie prawda? Wiec będę ozywał jednak kategorii naród gdyż po pierwsze o nich, o członków narodu polskiego właśnie mi chodzi (nawet jeżeli ktoś przekornie, a modnie, nie będzie chciał do niego się przyznać), a po drugie i ważniejsze: żadnemu młodemu człowiekowi(powiedzmy do ukończenia 12 roku życia jest on "młody") nie przyjdzie do głowy wypisywanie się z narodu do którego przynależy. Nawet w przypadku bardzo jednoznacznie określonej rodziny, nie ma raczej takiej możliwości, gdyż kategoria ta jest dla tak młodego człowieka ani nie zrozumiała, ani nie interesująca. Natomiast to, co się dzieje później jest już ważne. I jaki obraz bycia Polakiem, Polski, swojej, Polskiej kultury młody człowiek na progu swojego zainteresowania światem dostaje? Ano jest to kompletny nihilizm, w którym nie ma ani wartości wobec których można się odwrócić, ani wartości niepodważalnych. Relatywizm wyziera z każdej strony: czy to stron gazety, czy stron książki, nie mówiąc już o stronach internetowych. Co gorsza, wszyscy ci, którzy maja jakiś określony światopogląd uważani są za śmieszne wybryki przyrody. Ale ale! Przecież jakaś wartość jest społecznie uznana i przebija się przez morze relatywizmu: są to liberalne wartości "wolnościowe" które jednak bez odniesienia ich do celu jaki maja osiągnąć nie maja, dosłownie, żadnej wartości. Nie można ich zaczepić w rzeczywistości, ani zrozumieć, ani pojąc. Na ten przykład jedno takie cuś: na co nam bogactwo? no na co?

wtorek, 10 listopada 2009

Wałęsa.

to, że w 1980 roku większość Polaków chciało odejścia od komunizmu to fakt - świadczy o tym 10 000 000 obywateli, którzy wstąpił do "Solidarności"


to, że bez Wałęsy, jego charyzmy i zmysłowi politycznemu byłoby to o wiele trudniejsze, to też fakt - świadczy o tym historia.


to, że ludzie wierzyli Wałęsie w 1990 roku to jeszcze jeden fakt - świadczy o tym wynik wyborów.


kolejnym faktem jest współpraca Wałęsy ze służbami specjalnymi PRL - dokumenty potwierdzające ją, ich przedruki, znajdują się w książce Gontarczyka i Cenckiewicza.


Jak więc rozumieć ten absolutny zachwyt nad Wałęsą i jego kompletnie bezkrytyczną ocenę powszechne w polskim społeczeństwie? Bo mam nieodparte poczucie, że zło należy nazywać złem, nie zależnie od tego, kto się go dopuszcza. A jeżeli zło jest niewielkie, to zostanie przykryte zasługami.

Tylko dlaczego zło gdzieś przepadło? jak się udało wmówić większości Polaków, że Wałęsa nie donosił, skoro donosił, i jak się udało przekonać większość Polaków, że nawet jeżeli donosił, to przecież nie mamy prawa oczekiwać od niego jakiś - przynajmniej tyci tyci - wyjaśnień. No jak to się udało?

praca. co to?

A teraz coś mniej oczywistego: dzisiejsza wyborcza internetowa publikuje artykuł o pracy. o tym, ze nam Polakom pracować to się ogólnie nie chce i bezustannie oszukujemy (okradamy, oczywiście) naszych pracodawców.



http://wyborcza.pl/1,75480,7225185,Praca_nie_zajac.html



Podawana jest cała masa zajęć, za które opłacane są poszczególne ludziska, a - kurcze blaszka! - zamiast je sumiennie i z pocałowaniem ręki wykonywać, to się obijają, no! Nikt nie zastanawia się dlaczego tak się dzieje, nie jest też opowieść żadnego z rozmówców opatrzona najmniejszym komentarzem. Nie można mieć jednak wątpliwości jaki jest stosunek autorów reportażu do opisanego procederu - tytuł polska obiboków mówi sam za siebie.


Opisani rozmówcy to między innymi: ochroniarz, przedstawiciel handlowy, pracownik agencji eventowej, pracownik agencji reklamowej, cała kohorta urzędników państwowych, pani siedząca na telefonie w call center (biuro obsługi klienta). to oni najcześciej grają w pasjanse, siedzą w sieci i włóczą się po biurach w godzinach pracy. Inni - np lekarz, mimo, że mówi, iż "pracuje za dwóch" to tylko gdy już "nie daje rady" pozwala sobie na spacer w poszukiwaniu ładnych pacjentek.


Jaki z tego morał? autorzy - po za podstepnym tytulem nie sugerują nam zadnej interpretacji. Jednak wiadomo, że leń jest gorszy od tego co pracuje. Gorszy nawet, gdy jest 60 letnim ochroniarzem w markecie (kogo taki ochroniarz może złapać? - 60 letniego złodzieja?), jednym z tysięcy biurokratów wykonujących mało koncepcyjną pracę, która do tego jest w większości niepotrzebna, czy zarabiającym świetnie, ale na dobrą sprawę produkującym wątpliwe dobro "pracownikiem agencji eventowej" czy reklamowej.


oczywiście nie wymagam od wyborczej by była dziennikiem socjologicznym, interpretującym ludzkie zachowania (jednak, jak taka forma wyrazu jest przydatna to nie omieszkają z niej skorzystać) lecz czy nie warto byłoby się zastanowić nad sensem istnienia takich zawodów? Czy nie wzbogacziła by naszego życia dyskusja nad potrzebą istneinia agencji reklamowych, ochroniarskich i innych <; ) >, które po za zawyzaniem PKB nie dają ani szczęścia pracownikom (w wiekszości) ani ratości konsumentom tego, co wyprodukują.
Myslenie ma wielka przyszłość :)

Łapaj złodzieja - pirata!

Jakiś czas temu wszystkim znana i przez wszystkich ceniona (głównie za odpowiedni stosunek ilości reklam do ilości treści)gazeta Metro publikowała całą serie artykułów poświęconych walce z piractwem czyli z nielegalnymsciąganiem muzyki i innych rzeczy z Internetu. podział ról był następujący: ściągasz - jesteś złodziejem, okradasz biednych artystów; kupujesz - wspaniałomyślnie dajesz im zarobić i dlatego jesteś cacy. nikt oczywiście nie wspomniał nawet, że większość pieniędzy z których to artysta jest okradany nie trafia nigdy do jego kieszeni, a grzecznie sobie leży na koncie firmy fonograficznej. dlaczego więc bezczelnie okłamuje się, wprowadza celowo w błąd biednych czytelników i słuchaczy? czy jeżeli walczy się argumentem moralnościowym ze sciągającymi, to walka zapomocą kłamstwa nie kompromituje całkowicie walczących - kłamiących. w moich oczach tak, dodatkowo obnażając ich niskie, niziuteńkie pobudki - przecież publikując artykuł nie chodzi jego autorom o uświadomienie społeczeństwa, a tylko o zapchanie miejsca pomiędzy reklamami. Niektórzy uwielbiają czytać gazety z samymi reklamami, ale u nas to całe szczęście jeszcze ciagle mniejszość.

poniedziałek, 2 listopada 2009

Wolnosc wyborcza, swiadomosc obywatelska

Z czym sie bedzie kojazyla "dmokracja" awganczykom po takich wyborach? Dojdzie do takiego wypaczenia rozumienia mechanizmu jak w Polsce stalo sie ze "spoleczenstwem obywatelskim"

Chlopka na zone

Jak chlopi z "Chlopow" naszego noblisty maja niesamowicie urocze zycie z zonami swoimi! Zene wybiera sie tak zeby byla jak najglupsza i miala jakiekolwiek wiano (Hanka i Antek) a jak jest przy okazji ladna (jagna) i posladkami swemi orzechy luskac moze ( tez jagna lecz nie ta sama) to tylko lepiej. I jak to chlopi wykorzystuja? No! Maja wolna reke w dzialaniu! Zalozebie jest takie ze glupia baba do gospodarki raczej nosa wscibiac nie bedzie. Pole do popisu zostaje jej wtedy gdy maz nie spelna sprawny, badz na urzedzie jakims i czasu odpowiednio durzo obejsciu poswiecic nie moze. Tak to ma strawe gotowac, mezowi na czas pidawac i inne czynnosci do ktorych wydelegowana zostanie wykonywac. Czy nie jest to idealna sytuacja z punktu widzenia meza, ktoremu z zadka bedzie jakas zewnetrzna wola narzucana, pomysly jego nie beda poddawane babskiej, bezplciowej krytyce, a sama baba nie bedzie zaprzatala mu glowy jej ewentualnymi potrzebami. No wymarzona sytuacja i wspaniale zycie! Chyba ze baba trafi sie jak na zlosc troche inteligentniejsza, co ciut wieksze pojecie bedzie miala o tym co chce w zyciu robic i nie bedzie to tylko uslugiwanie mezowi. Jak dochodzi rodzinie jeszcze koniecznosc realicowania babskich ambicji i potrzeb to chlob sie wkurza. Gubi sie beiedaczysko i na swiecie odnalezc nie moze. Dlaczego nie sorawdzil wczesniej czy ona aby napewno taka glupia za jaka ja bral?

czwartek, 29 października 2009

Ciaza powodem zwolnien z pracy

Obawiam się, że większość pracodawców odwołuje z pracy kobiety w ciąży
nie dlatego że są w ciąży, a dla tego, że przez okres ciąży i tuz po niej
będą mniej dyspozycyjnymi pracownikami. Można spodziewać się że będą
brały urlopy chorobowe, wychowawcze i Bóg jeden wie jakie jeszcze, co
możne spowodować upośledzenie wykonywanych obowiązków.

Nie ma wiec co bezmyślnie gadać, że nie można odwoływać kobiety w ciąży
za to ze jest w ciąży. Trzeba natomiast starać sie by pracodawcy
poczuwali sie do odpowiedzialnosci spolecznej za macierzynstwo i
tacierzynstwo swoich pracownikow a to oznacza prowadzenie dyskursu na
zupelnie innym poziomie. Na to skolei nie bedzie jednak zgody zwiaskow
ptacodawcow, dla ktorych jedynym zyskiem jest ten wyrazony w
zlotowkach. A przeciez by te cholerne zlotowki zarabiac trzeba miec
spelnionych pare podstawowych warunkow!

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article470035/Minister_pracy_nie_chce_urzedniczki_w_ciazy.html

Artykuł w dzisiejszej wyborczej, jeszcze nie w internetowej bo ukazał się w cyklu "witamy w polsce". Niezwykle ciekawy - ukazujący pewien problem nie tylko współczesnego szkolnictwa ale i podejścia do życia, do świata, do możliwości które nam on oferuje.

Matka uważa swojego syna za niezwykle zdolnego i chce by ten wykorzystywał swój zapal do nauki w sposób maksymalnie możliwy. Syn nie ma nic przeciwko, wręcz spełnia matczyne oczekiwania samemu (?) decydując się na zmianę szkoły na inna. Okazuje się, że oficjalnie "na gorszą" bo nie elitarną, osiedlową szkołę dla wszystkich niezależnie od ocen. Tam-twierdzi matka i uważa, że syn ma podobne zdanie-będzie
mógł swobodniej rozwijać swoje zainteresowania bo nauczyciele są chętni do poświęcania mu więcej czasu a lekcja prowadzone są w sposób po prostu ciekawy. Kola zainteresowań odbywają się regularnie a nie są fasadą o nauczyciele przykładają się do swojej pracy.

Tak, zapewne syn autorki artykułu zdobędzie w tej szkole większą
wiedzę niż zdobył by w szkole w której nauczyciele obijają się wiedząc że dzieci bogatych rodziców i tak sobie poradzą. Jednak jest i druga strona medalu, bardzo subtelna, trudno dostrzegalna i nie zawsze dająca się ocenić w czas, jednak bezspornie istniejąca. Mianowicie czas poświęcony nie tylko na naukę tez procentuje tylko w inny sposób. Zamknięcie młodego umysłu w skorupie jakiejś technicznej, systematycznej wiedzy o świecie często jest zaglądą dla talentu. Nie zawsze oczywiście-prawdziwy geniusz zawsze się obroni, jednak nie
można liczyć na to, iż wszystkie zainteresowane nauka dzieci, które
rodzice odbierają jako dzieci genialne, są genialne "naprawdę i w całości";). Trzeba dać dziecku szanse zrozumienia świata trochę przez
pryzmat innej perspektywy niż tylko nauka. W końcu przeciecz nauka na wszystkie pytania dotyczące ŻYCIA nie jest jeszcze w stanie odpowiedzieć.

trzeci

i zapomniałem z tego wszytskiego o kolejnej rzeczy, która miała być przecież nie mniej ważna. OKRADZIONO MNIE! został ten akt przywłaszczenia dokonany co prawda nieświadomie i, że tak powiem, ante urbem condita - zanim mój pomysł się narodził - ale to nie zmienia faktu, że moje poczucie pokrzywdzenia jest wielki i nie wiem czy kiedykolwiek będzie mogło być zatarte. rzutuje ono dodatkowo na moje ogólne postrzeganie świata i miejsce w nim człowieka! jak można wiązać jakąkolwiek nadzieję i przyszłość z własnymi pomysłami na humanistyce opartymi, jeżeli zawsze jest osoba, która wymyśliła to przed tobą? jeżeli wydaję ci się że nie ma takiej, znaczy to tylko, że za mało wiesz. tragedia jest zwielokrotniona, gdy okazuje się, że nosi ona takie samo jak ty nazwisko. kropka.

drugi

mam do "uskarżenia się na" dwie całkowicie rożne, ale równie ważne rzeczy. pierwszą jest brak w internecie kompletnego kompendium, które umożliwiłoby chętnemu zrozumieć sposób działania internetu właśnie. rozwiązanie tej bolączki: bardzo proste - STWÓRZMY WIEC JE. skończy sie pewnie na tym że ja będę zmuszony je stworzyć, bo nikt inny nie będzie miał na to ochoty. jest tylko jeden mały szkopuł... Jeszcze ciągle nie wiem na jakiej zasadzie Internet i komputer działa poza tymże są podłączone odpowiednio do klawiatury i prądu. ale to się będzie z mieniało z czasem. Z pewnością. wczoraj przesiedziałem pół dnia w księgarni by dowiedzieć się konstytutywnej dla internetu rzecz: musisz mieć wgrany np serwer Apache by ze swojego IP móc wysyłać w świat myśli. w tym tempie może zdążę przed pierwszym udokumentowanym kontaktem obcych z Ziemia (planowany na 2076).

środa, 28 października 2009

pierwszy

założyłem bloga ażeby świat był lepszy!