poniedziałek, 30 listopada 2009
koniec świata
czwartek, 12 listopada 2009
wtorek, 10 listopada 2009
Wałęsa.
to, że bez Wałęsy, jego charyzmy i zmysłowi politycznemu byłoby to o wiele trudniejsze, to też fakt - świadczy o tym historia.
to, że ludzie wierzyli Wałęsie w 1990 roku to jeszcze jeden fakt - świadczy o tym wynik wyborów.
kolejnym faktem jest współpraca Wałęsy ze służbami specjalnymi PRL - dokumenty potwierdzające ją, ich przedruki, znajdują się w książce Gontarczyka i Cenckiewicza.
Jak więc rozumieć ten absolutny zachwyt nad Wałęsą i jego kompletnie bezkrytyczną ocenę powszechne w polskim społeczeństwie? Bo mam nieodparte poczucie, że zło należy nazywać złem, nie zależnie od tego, kto się go dopuszcza. A jeżeli zło jest niewielkie, to zostanie przykryte zasługami.
Tylko dlaczego zło gdzieś przepadło? jak się udało wmówić większości Polaków, że Wałęsa nie donosił, skoro donosił, i jak się udało przekonać większość Polaków, że nawet jeżeli donosił, to przecież nie mamy prawa oczekiwać od niego jakiś - przynajmniej tyci tyci - wyjaśnień. No jak to się udało?
praca. co to?
http://wyborcza.pl/1,75480,7225185,Praca_nie_zajac.html
Podawana jest cała masa zajęć, za które opłacane są poszczególne ludziska, a - kurcze blaszka! - zamiast je sumiennie i z pocałowaniem ręki wykonywać, to się obijają, no! Nikt nie zastanawia się dlaczego tak się dzieje, nie jest też opowieść żadnego z rozmówców opatrzona najmniejszym komentarzem. Nie można mieć jednak wątpliwości jaki jest stosunek autorów reportażu do opisanego procederu - tytuł polska obiboków mówi sam za siebie.
Opisani rozmówcy to między innymi: ochroniarz, przedstawiciel handlowy, pracownik agencji eventowej, pracownik agencji reklamowej, cała kohorta urzędników państwowych, pani siedząca na telefonie w call center (biuro obsługi klienta). to oni najcześciej grają w pasjanse, siedzą w sieci i włóczą się po biurach w godzinach pracy. Inni - np lekarz, mimo, że mówi, iż "pracuje za dwóch" to tylko gdy już "nie daje rady" pozwala sobie na spacer w poszukiwaniu ładnych pacjentek.
Jaki z tego morał? autorzy - po za podstepnym tytulem nie sugerują nam zadnej interpretacji. Jednak wiadomo, że leń jest gorszy od tego co pracuje. Gorszy nawet, gdy jest 60 letnim ochroniarzem w markecie (kogo taki ochroniarz może złapać? - 60 letniego złodzieja?), jednym z tysięcy biurokratów wykonujących mało koncepcyjną pracę, która do tego jest w większości niepotrzebna, czy zarabiającym świetnie, ale na dobrą sprawę produkującym wątpliwe dobro "pracownikiem agencji eventowej" czy reklamowej.
oczywiście nie wymagam od wyborczej by była dziennikiem socjologicznym, interpretującym ludzkie zachowania (jednak, jak taka forma wyrazu jest przydatna to nie omieszkają z niej skorzystać) lecz czy nie warto byłoby się zastanowić nad sensem istnienia takich zawodów? Czy nie wzbogacziła by naszego życia dyskusja nad potrzebą istneinia agencji reklamowych, ochroniarskich i innych <; ) >, które po za zawyzaniem PKB nie dają ani szczęścia pracownikom (w wiekszości) ani ratości konsumentom tego, co wyprodukują.
Myslenie ma wielka przyszłość :)
Łapaj złodzieja - pirata!
poniedziałek, 2 listopada 2009
Wolnosc wyborcza, swiadomosc obywatelska
Chlopka na zone
czwartek, 29 października 2009
Ciaza powodem zwolnien z pracy
nie dlatego że są w ciąży, a dla tego, że przez okres ciąży i tuz po niej
będą mniej dyspozycyjnymi pracownikami. Można spodziewać się że będą
brały urlopy chorobowe, wychowawcze i Bóg jeden wie jakie jeszcze, co
możne spowodować upośledzenie wykonywanych obowiązków.
Nie ma wiec co bezmyślnie gadać, że nie można odwoływać kobiety w ciąży
za to ze jest w ciąży. Trzeba natomiast starać sie by pracodawcy
poczuwali sie do odpowiedzialnosci spolecznej za macierzynstwo i
tacierzynstwo swoich pracownikow a to oznacza prowadzenie dyskursu na
zupelnie innym poziomie. Na to skolei nie bedzie jednak zgody zwiaskow
ptacodawcow, dla ktorych jedynym zyskiem jest ten wyrazony w
zlotowkach. A przeciez by te cholerne zlotowki zarabiac trzeba miec
spelnionych pare podstawowych warunkow!
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article470035/Minister_pracy_nie_chce_urzedniczki_w_ciazy.html
Matka uważa swojego syna za niezwykle zdolnego i chce by ten wykorzystywał swój zapal do nauki w sposób maksymalnie możliwy. Syn nie ma nic przeciwko, wręcz spełnia matczyne oczekiwania samemu (?) decydując się na zmianę szkoły na inna. Okazuje się, że oficjalnie "na gorszą" bo nie elitarną, osiedlową szkołę dla wszystkich niezależnie od ocen. Tam-twierdzi matka i uważa, że syn ma podobne zdanie-będzie
mógł swobodniej rozwijać swoje zainteresowania bo nauczyciele są chętni do poświęcania mu więcej czasu a lekcja prowadzone są w sposób po prostu ciekawy. Kola zainteresowań odbywają się regularnie a nie są fasadą o nauczyciele przykładają się do swojej pracy.
Tak, zapewne syn autorki artykułu zdobędzie w tej szkole większą
wiedzę niż zdobył by w szkole w której nauczyciele obijają się wiedząc że dzieci bogatych rodziców i tak sobie poradzą. Jednak jest i druga strona medalu, bardzo subtelna, trudno dostrzegalna i nie zawsze dająca się ocenić w czas, jednak bezspornie istniejąca. Mianowicie czas poświęcony nie tylko na naukę tez procentuje tylko w inny sposób. Zamknięcie młodego umysłu w skorupie jakiejś technicznej, systematycznej wiedzy o świecie często jest zaglądą dla talentu. Nie zawsze oczywiście-prawdziwy geniusz zawsze się obroni, jednak nie
można liczyć na to, iż wszystkie zainteresowane nauka dzieci, które
rodzice odbierają jako dzieci genialne, są genialne "naprawdę i w całości";). Trzeba dać dziecku szanse zrozumienia świata trochę przez
pryzmat innej perspektywy niż tylko nauka. W końcu przeciecz nauka na wszystkie pytania dotyczące ŻYCIA nie jest jeszcze w stanie odpowiedzieć.
