piątek, 3 lutego 2012

rodzimy się, chodzimy do szkoły, kończymy różne fakultety. Rzadko obierając sobie w życiu sensowny cel, który będziemy chcieli wypełnić. Wybór padający na bycie lekarzem lub architektem na ogół podyktowany jest przyczynami ekonomicznymi (pieniądze z czegoś zarabiać po prostu trzeba i lepiej to robić w fachu dobrze opłacanym, niż opłacanym źle).

W świecie bez religii, bez sacrum, bez transcendencji bardzo łatwo wyobrazić sobie, że tak pojęta praca - praca czysto zarobkowa, której celem jest utrzymanie człowieka (dosłownie i jedynie) przy życiu, jest najlepszym sposobem wypełnienia naszej ziemskiej egzystencji.

Dodatkowo, na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat żyjemy w systemie kulturowo-prawnym, który takie postrzeganie życia gratyfikuje! Nie wielu z nam współczesnych miało na tyle szczęścia by urodzić się z poczuciem misji do wykonania. z poczuciem celu życia. 200 lat temu jeszcze to było oczywiste. Taka a-sensowność (bez-sensowność, bez-celowość) życia to całkowite novum.

Jednak novum to nie zasługuje na samą tylko krytykę, a być może korzyści, które z niego płyną są większe niż utrudnienia. Niewątpliwymi drastycznymi skutkami ubocznymi są wielowymiarowe depresje i załamania w które popadają ludzie widząc bezsensowność a czasami nawet szkodliwość pracy którą wykonują w celach zarobkowych. Bo przecież takim uczuciem powinien zostać targnięty człowiek który robi reklamy dla wysysających z ludzi ostatnie pieniądze firm pożyczkowych. Jednak system kulturowy mówi: żadna praca nie hańbi, najważniejsze jest uczciwie pracować. A "uczciwie pracować" oznacza: zgodnie wypełniać warunki narzucone nam przez pracodawcę, od którego zależni jesteśmy i powinniśmy być mu wdzięczni".

Na górze zarysowany przykład jest przykładem skrajnym, choć w swojej istocie bardzo popularnym. tendencją ogólną natomiast jest przywiązywanie ludzi do pracy w taki sposób, ich "spełnianie się" nigdy nie było wytyczane przez samego pracownika. jak w takiej sytuacji można się "spełnić"?

Przytłaczająca większość ludzi poświęca grubo ponad połowę aktywnej części swojego dnia na realizowanie czynności, których sensu ani celu nie rozumie. Bankierzy, maklerzy, biurokracja państwowa (w dużej części, bo nie wszyscy) producenci nikomu nie potrzebnych dupereli fizycznie dostępnych (słoniki gumowe, długopisy reklamowe) i dostępnych jedynie wirtualnie (reklamowe gry flashowe/dostępne przez przeglądarkę), niemal cała branża reklamy i marketingu.




Na przestrzeni wszystkich wieków głównym celem większości ludzi było: przeżyć. Ale czy teraz w dobie wolności i dostatku ciągle jedynie taki cel powinien człowiekowi przyświecać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz